Polska Kynologia w Pigułce - Kennel Club
Porozmawiaj z nami
Kennel Club

Polska Kynologia w Pigułce

W moim domu zawsze był pies, odkąd pamiętam. W latach 70-tych i 80-tych, dziadkowie i rodzice rozwijali moje pasje kynologiczne. Efekty tej pracy zaczęły być widoczne w Polsce, a później także w Europie i na świecie, około trzydziestu lat temu.  Moje nazwisko zapisało się na stałe w historii polskiej kynologii czy się o komuś podoba, czy nie. Nikt tego już nie zmieni. W tym miejscu kłaniam się moim rodzicom za wsparcie i wiedzę, którą mi przekazali.

               Ktoś, kto od dziecka jest częścią "kynologicznego świata" obserwuje zmieniające się czasy. Tak samo, jak dokonywały się przemiany ustrojowe w Polsce tak i zmieniało się podejście hodowców, zmieniały się hodowle. Niejednokrotnie stykaliśmy się z dużymi problemami. Człowiek głowił się nad tym, jak można stawić czoła różnym problemom. Jednak to, co dzieje się obecnie przerasta wszystko, to co widziałem przez ostatnie 30 lat.

               Od momentu powstania Kennel Clubu staram się prowadzić to stowarzyszenie do sukcesu. Jakiś czas temu trafiliśmy na problem pseudofundacji, które pod przykrywką „pomocy” zrobiły sobie biznes życia. Żerując na niewiedzy hodowców, często przy użyciu siły wobec osób starszych, przy niekompetencji policji, manipulacji dziennikarskich, dzięki sile mediów społecznościowych rozkręciły brudny biznes.

               Jesteśmy pierwszym stowarzyszeniem w historii polskiej kynologii, któremu udało się przed sądem udowodnić i doprowadzić do skazania jednej z tych fundacji. Udowodniliśmy, że istnieją pseudofundacje łamiące prawo w sposób bezczelny i za nic mające czyjąś własność, o dobru zwierząt, nie wspominając.

               Nad tymi niby fundacjami (nazywam je fundacjami terrorystycznymi) i wszystkimi osobami powiązanymi z tym brudnym biznesem nie ma żadnej kontroli.  Ponieważ po kilku latach istnienia Kennel Clubu popularność naszej strony ogromnie wzrosła, postaram się zainteresować tym tematem więcej osób. 
.
  Każdy, kto obserwuje ten portal, nasz profil na facebooku, widzi, jak szybko się rozwijamy, i jak wiele przez te niecałe 7 lat zrobiliśmy, aby uwidocznić istniejące w tej branży patologie. Pomyślcie, teraz nad tym, co robili pozostali. Ci, którzy mogli rozwijać swoją działalność przez ostatnie 90 lat. Im w czasach słusznie minionego ustroju nikt nie utrudniał działalności w świecie kynologicznym. Co zrobili ze zdobytym przez całe dziesięciolecia doświadczeniem? To, że nie zrobili niczego to jedno, ale fakt, że jest wiele osób, które bronią ich monopolistycznej pozycji, narzekając jednocześnie, że niewiele się zmienia , zadziwia jeszcze bardziej.

               Jestem przekonany o tym, że stowarzyszenie, którym kieruję-Kennel Club, już w niedalekiej przyszłości stanie się jednym z najlepszych klubów kynologicznych na świecie (i wierzcie mi, na pewno nie będę potrzebował na to czterech pokoleń). Jeśli każda złotówka jest oglądana kilka razy, wydawana rozsądnie — czyli nie na potrzeby elit, nie po to, by finansować układy i układziki, ale po to, by zaspokoić potrzeby hodowców, po to, by zmieniać oblicze kynologii, sukces, czyli zyskanie pozycji lidera jest możliwe. I co ważne, taka pozycja lidera w świecie kynologicznym nie zostanie uzyskana przez delegalizowanie konkurencji, ale właśnie dlatego, że będzie się rywalizować z innymi, na zdrowych zasadach. Wszystkim rywalizacja wyjdzie tylko na dobre.

               W głowie mam wiele rozwiązań, które można połączyć w całość. A połączone będą dawały nie tylko kolejne możliwości rozwoju kynologii, ale też mogą dać narzędzia do skutecznej walki na przykład z bezdomnością zwierząt.

               Szczegółów moich pomysłów tu nie opiszę. Kiedyś popełniłem ten błąd i ktoś wykorzystał jeden dla własnych potrzeb finansowych. Będę konsekwentnie te pomysły wcielał w życie. Czy się to komuś podoba, czy nie, nie zejdę z tej drogi.

 

Mechanizmy patologii związane ze zwierzętami na terenie RP:

               Prawo w zakresie ochrony zwierząt tworzyły osoby niekompetentne, bardzo często skazane prawomocnymi wyrokami za znęcanie się nad zwierzętami. Ustawa, nad którą pracowały, umożliwiała im szeroko zakrojoną działalność przestępczą.

(Cały ten mechanizm opiszę w następnym blogu – JAK TO SIĘ ROBI W POLSCE)

Organizacje, które, dopuszczały się przestępczej działalności, powstawały tuż przed nowelizacją ustawy lub zaraz po wprowadzeniu zmian.

               Podmioty te dostawały solidne wsparcie medialne i polityczne. Ich działalność była promowana i wręcz wybielana przez telewizję TVN. Parasol ochronny zapewniały osoby skupione wokół Platformy Obywatelskiej, a nawet parlamentarzyści będący członkami tej partii. Ten mix "medialnie-towarzysko - biznesowo-polityczny ”  wytwarzał wokół pseudo pro zwierzęcych fundacji tak zwaną dobrą atmosferę. Sprawiał, że w oczach odbiorców stawali się jeszcze bardziej wiarygodni.

               Podczas interwencji prowadzonych przez pseudo animalsów popełniano, bez konsekwencji, wiele błędów proceduralnych. Nie były nadzorowane przez powiatowych lekarzy weterynarii. Często decyzje podejmowali lekarze stale współpracujący z fundacjami. Obowiązujące procedury powinny być zmienione. Podczas interwencji decydujący głos powinien mieć niezależny organ nadrzędny, prokurator wyspecjalizowany w takich sprawach. Po informacjach przekazanych przez lekarza powiatowego i na podstawie dokumentacji video i fotograficznej wykonanej przez policjanta byłby w stanie podjąć właściwą decyzję. Rola organizacji pro  zwierzęcej ograniczyłaby się wówczas do zgłoszenia problemu, czyli miejsca, w którym może nie być zachowany dobrostan zwierząt.

               Kolejna rzecz dotyczy tego, co dzieje się ze zwierzętami odebranymi przez fundacje. Najczęściej migrują od organizacji do organizacji. Istnieje wiele powiązań między fundacjami i przeróżnymi schroniskami. Postępowania ciągną się miesiącami i zazwyczaj po tym czasie odebrane psy nie trafiają z powrotem do właściciela. Nawet jeśli decyzję o zabraniu zwierząt z miejsca hodowli podejmował organ samorządowy-wójt lub burmistrz-to miała ona charakter czasowy, co oznacza, że właściciel powinien, wiedzieć gdzie znajdują się jego zwierzęta. W przypadku fundacji terrorystycznych tak się nie działo. Paradoksem jest to, że cały ten proceder finansowany był przez podatników. Zwierzęta trafiały do zaprzyjaźnionych schronisk, finansowanych przez gminę. Łatwo to zweryfikować na podstawie wystawianych rachunków i faktur. Nasz hodowca z Wielkopolski, któremu zabrano psy, nie doczekał się ich zwrotu. I chociaż pani prezes fundacji, która ukradła psy, została skazana prawomocnym wyrokiem, potrzebne było postępowanie komornicze, aby ściągnąć z niej należności. Hodowca ostatecznie doczekał się części pieniędzy. Odebrane mu psy znalazły się prawdopodobnie gdzieś za granicą. W każdym razie ślad po nich zaginął. A to stwarza wrażenie, jakbyśmy mieli do czynienia z czarnym rynkiem i sprzedażą na podstawie umów adopcyjnych.

Opis całej sytuacji na blogu-TAK DZIAŁAJĄ PSEUDO ORGANIZACJE PRO ZWIERZĘCE - CZY JESTEŚ ŚWIADOMY KOMU PRZEKAZUJESZ SWÓJ 1%

               Fundacje pseudo pro zwierzęce są aktywne głównie w okresie walki o 1% z naszych podatków. Można to bardzo łatwo zweryfikować, przeglądając ich strony internetowe i profile facebookowe. W okresie od lutego do kwietnia fundacje działają, poza tym okresem ich aktywność jest zdecydowanie mniejsza. Treść ich stron i profili powinna podlegać dokładniejszej analizie. To przy pomocy łamiących serce zdjęć, zbierają pieniądze od nieświadomych odbiorców. Polacy przekazują środki w dobrej wierze, nieświadomie finansując ten brudny, przestępczy biznes. Zdjęcia są wykorzystywane po kilka razy. Wykonywane są specjalnie pod konkretne zbiórki. Bywa, że przez lata kolejne akcje firmuje wizerunek tego samego zwierzęcia, które okazuje się własnością pani prezes fundacji.

               Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego ten biznes może się nadal bez przeszkód kręcić? Nam udało się wygrać jedną bitwę ze złodziejami, którzy zaatakowali naszego hodowcę. To jednak tylko jedno starcie. Podobnych akcji nieuczciwego odbioru zwierząt jest w Polsce zdecydowanie więcej. Brakuje odpowiedniego nadzoru nad schroniskami, nad zwierzętami, które tam się znajdują. Brakuje ujednolicenia baz danych zwierząt oznakowanych. Dużo łatwiej byłoby zapanować nad przestępczymi praktykami, gdyby stworzono jedną bazę centralną, w której odnotowywano, by gdzie aktualnie dany pies się znajduje.

               Oznakowanie zwierząt domowych powinno być w Polsce obowiązkowe. Za czipowanie psów powinna być odpowiedzialna gmina. Przy dobrej organizacji ze strony urzędu (w mojej gminie Aleksandrów Łódzki nie istnieje ten problem  – dobre zarządzane przez burmistrza go wyeliminowało) lub właściciel zwierzęcia musiałby zaledwie wpłacić kilka złotych, finansując zakup czipa. Wprowadzenie jednego systemowego rozwiązania dałoby skuteczne narzędzia w walce z bezdomnością zwierząt i mogłoby rozwiązać wiele problemów związanych z próbami wyłudzeń i nielegalnego obrotu zwierzętami.

               Instytucje państwowe wiedzą o nas naprawdę dużo, urzędy potrafią kontrolować wiele sfer naszego życia i prowadzone przez nas firmy i instytucje. Dlaczego nie mogą, nie potrafią lub nie chcą kontrolować stowarzyszeń kynologicznych ? 90%  stowarzyszeń zrzeszających hodowle nie posiada elementarnej wiedzy na temat kynologii, prowadzenia ksiąg hodowlanych, organizacji szkoleń i wystaw. Brakuje im odpowiedniej kadry, która mogłaby hodowców w tej dziedzinie edukować. Mimo największych starań zarządów klubów, ekspertów i inspektorów zdarzą się hodowcy, których nie da się wyedukować. Ich powinno przestać nazywać się hodowcami. Niestety po wykluczeniu z jednej organizacji, bezproblemowo mogą zarejestrować hodowlę w innej. Zmienić można, to tworząc (tym pomysłem podzielę się z wami) Centralną Bazę Hodowców Psów Rasowych. Mogłaby się w niej znaleźć informacja o tym, dlaczego hodowli danej osoby nie można rejestrować w kolejnym klubie oraz osoby skazane prawomocnymi wyrokami za znęcanie się nad zwierzętami. Byłby to sposób na wyeliminowanie z branży tych, dla których pojęcia zdrowia i komfortu zwierząt nie istnieją, a liczy się wyłącznie zysk.

               Paradoksy w świecie kynologii tworzą ci, którym najbardziej powinno zależeć na tym, by była dobrze postrzegana w naszym kraju. Tymczasem pomysły niektórych instytucji prowadzą do zlikwidowania kynologii lub przynajmniej ośmieszenia jej. Żadne państwo nie zdecydowało się na to, by wprowadzić do ustawodawstwa pojęcia psa rasowego. Tymczasem w Polsce takie propozycje brane są zupełnie na serio. Zgłaszają je ci, którym zależy na tym, by monopolista lat minionych pozostał nim także i teraz. (ABY, BYŁO, TAK JAK BYŁO). Nie tylko jedna organizacja w kraju szczyci się pięciopokoleniowymi rodowodami psów, ale tylko jednej mogłoby zależeć na tym, by wprowadzić zapis mówiący o tym, że psem rasowym jest pies posiadający udokumentowane pięciopokoleniowe pochodzenie. 
Mam do dyspozycji dokumentacje ze śmiesznych klubików, gdzie pies bez pokoleń miał wydany 5 pokoleniowy rodowód. 
Na pewno nie jest to droga, aby rozwiązać ten problem.

Czym jest rasa?

Można przyjąć, że to ostatecznie liczna grupa organizmów w obrębie jednego gatunku, zdolna do rozmnażania w warunkach naturalnych o wspólnym pochodzeniu i wspólnych cechach istotnych dla odróżnienia jej od innych organizmów tego gatunku. Wprowadzenie definicji psa rasowego sprawi, że tworzenie nowych ras i ratowanie tych rzadkich i zagrożonych wyginięciem będzie niemożliwe — a to, doprowadzi do końca kynologii w Polsce.

Pomysłodawcy tej definicji zacisną zatem pętle na własnej szyi. Próbują to zrobić jeszcze na kilka innych sposobów, na przykład poprzez próby wpisania do ustawy konieczności przynależności klubów kynologicznych do międzynarodowych federacji. Nie trzeba tłumaczyć chyba tego, że to niezgodne z konstytucją, bo nie można polskiego ustawodawstwa i regulacji prawnych uzależniać od podmiotów zagranicznych, w dodatku niemających nic wspólnego z instytucjami państwowymi. De facto przecież federacje (jak WKU czy FCI) zrzeszają związki, których członkami są osoby prywatne.

               Zamiast wprowadzać tak irracjonalne pomysły, czyli szukać drogi na skróty by, wyciąć konkurencję można by po rywalizować dla dobra kynologii na zdrowych zasadach. To nie sztuka zaproponować kolejny niemądry zapis w ustawie, który wytnie w pień młodsze związki. I żebyśmy się źle nie zrozumieli-jest wiele małych klubików działających na podstawie regulaminowych zasad, prowadzących rzetelną dokumentację hodowlaną, ale większość z nich to twory powstałe tylko po to, by rejestrować pseudo  hodowle. Tylko dlaczego monopolista wrzuca wszystkich do jednego worka? Dlaczego, walcząc z patologiami w stowarzyszeniach kynologicznych, szuka rozwiązań, które zlikwidują mu zupełnie konkurencję? Chce doprowadzić do tego, by wróciły złote czasy Polski Ludowej, kiedy to konkurencji nie było. W taki sposób postępuje tylko ktoś, kto obawia się konkurowania na zdrowych zasadach, a tylko takie mogą wyjść polskiej kynologii na dobre.

               Mogą próbować umniejszać naszą rolę, powołując się na to, że mają o wiele bogatszą dokumentację hodowlaną- istnieją przecież od kilku dziesięcioleci, a nie od kilku lat. Nie mogą jednak mówić, że nie mamy wkładu w rozwój kynologii. Jako pierwsze stowarzyszenie w Polsce wygraliśmy bitwę z pseudo pro zwierzęcą fundacją kradnącą psy. Jako pierwszy klub kynologiczny w Polsce wyprodukowaliśmy własną karmę dla psów. Karmę najwyższej klasy, którą pomagał nam tworzyć Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu. Możemy hodowcom i właścicielom psów polecać własny produkt, a nie obce korporacyjne  marki. Tego nasza zdecydowanie starsza konkurencja nie była w stanie zrobić przez całe dziesięciolecia. Macie więc odpowiedź, dlaczego stosują wobec nas podobne praktyki jak wobec małych, mało rzetelnych klubów. Macie odpowiedź, dlaczego nie chcą z nami rywalizować na zdrowych zasadach. To Kennel Club, a nie konkurencja wprowadza innowacyjne rozwiązania w bazach danych połączonych z bazą zwierząt oznakowanych i własnym portalem ogłoszeniowym, to Kennel Club, a nie konkurencja powołał inspektorów do spraw kontroli hodowli,  wraz ze współpracą Straż dla Zwierząt w Polsce. Wykonują oni niezapowiedziane kontrole i kiedy potrzeba mogą, na wniosek zarządu klubu, dokonać wykluczenia z grona hodowców za niezachowanie dobrostanu zwierząt. Przede wszystkim skupiają się na pomocy w hodowli. Czy słyszeliście o tym, żeby takie praktyki stosowała konkurencja? I nie usłyszycie, bo zamiatają wszystko pod dywan. My się nie wstydzimy, pokazać jak się zdarzy taki przypadek u nas, tylko publikujemy na naszym profilu, aby ludzie widzieli, co się stało. I z hukiem pozbawiamy taką osobę praw członkowskich.

               Nie zatrzymujemy się, idziemy dalej, wprowadzamy kolejne rozwiązania, w ostatnim czasie profile zaufane hodowców, po to, by wykluczyć z przestrzeni internetowej osoby, które podszywają się pod naszych członków, wystawiając ogłoszenia o sprzedaży szczeniąt z rzekomo naszą dokumentacją.

Już taka jedna moja kochana „przyjaciółka” w sejmie liczyła ile tych ogłoszeń z Kennel Club, na portalu OLX. Duża część ogłoszeń to osoby, które nie mają z nami nic wspólnego.
Portale typu OLX w ogóle nie weryfikują ogłoszeń. (temat na osobnego bloga)
Przy okazji pozdrawiam serdecznie „przyjaciółkę” i dziękuje za darmową reklamę.

               Liczę zatem na wsparcie, bo wówczas będę miał pewność, że moje pomysły będą wdrożone w życie i będą służyły społeczeństwu: hodowcom, nabywcom i wszystkim tym, którym leży na sercu dobro zwierząt, a nie tylko jednostkom-szefom, członkom zarządu konkretnej organizacji.

               Na koniec życzę wszystkim, którzy przeczytali ten wpis, aby, bez względu na przynależność klubową, znaleźli w sobie chęć konstruktywnego przemyślenia poruszonych problemów.

                                                                                           
                                                                                                                Remigiusz Czech